Polska (nie) jest najważniejsza? Kapitan znów opuszcza pokład
Skoro zawsze przy powołaniach piłkarzy na mecze reprezentacji Polski zdecydowanie więcej mówi się o tych, których brakuje, to teraz jest identycznie. Ale ze zdwojoną siłą. Bo nie chodzi o Kamila Grabarę, Tomasza Kędziorę czy nawet Kacpra Urbańskiego. Nie dość, że mowa o najważniejszym od kilkunastu lat piłkarzu kadry i jej kapitanie, to jeszcze nie to jest w tej sprawie najistotniejsze. Robert Lewandowski wyprzedził ruch selekcjonera. Wydając oświadczenie, w którym de facto nie powołał się. Sam.

W sumie nie powinniśmy być aż tak bardzo zdziwieni, bo RL9 „wypisywał” się z kadry już parokrotnie. Na ostatnie spotkanie części grupowej eliminacji do Mistrzostw Świata 2022 przeciw Węgrom przyjechał w roli gościa. Gdy zrobiła się „zadyma”, że zagrał kilka dni wcześniej w Andorze, a na PGE Narodowym w Warszawie miał nie wystąpić, ostatecznie usiadł na ławce rezerwowych, ale bez wpisania do protokołu. W porozumieniu z trenerem, którym wtedy był Paulo Sousa. Ale wtedy ta informacja znana była dłużej niż teraz.
Zgrzytało też za kadencji Jerzego Brzęczka w Lidze Narodów, być może to było jednym z powodów, dlaczego praca tego selekcjonera, mimo awansu na EURO została skrócona. Robert nie przyleciał też na ostatnie zgrupowanie ubiegłego roku – oficjalnie z powodu kontuzji. Miało to konsekwencje, bo dwa listopadowe spotkania Polska przegrała, co skutkowało spadkiem do Dywizji B. Nigdy się nie dowiemy, czy z Lewandowskim utrzymalibyśmy remis ze Szkocją czy nawet ograli „Waleczne Serca” ale umówmy się, że szansa z nim byłaby na to większa.
Teraz jeszcze nic się teoretycznie nie stało. Ale jeśli 10 czerwca w Helsinkach wygra Finlandia do tego tematu będzie się wracać. Eliminacje co prawda dopiero się zaczęły jednak możemy sobie wyobrazić, co zdarzy się, jeśli Biało-Czerwonych mogłoby zabraknąć w barażach o mundial. Jakie mogą być tego następstwa? Nie trzeba nawet odpowiadać na to pytanie, bo sprawa jest prosta.
Najważniejszym w każdym związku jest komunikacja. Tym sportowym także. We wpisie napastnika Barcelony zawarta jest teza, że decyzję podjął wspólnie z selekcjonerem. Ta wersja zdarzeń jest jednak mało prawdopodobna. Michał Probierz to poważny człowiek. Nie chce mi się wierzyć, że nie „stanąłby na głowie” by nie namówić Roberta na przyjazd. Jeśli nie na pożegnanie „Grosika” w towarzyskiej potyczce z Mołdawią, choć tak po prawdzie wypadałoby Kamilowi za lata wspólnej pracy podziękować, to choćby tylko na spotkanie o punkty. Ktoś tu chyba się ze sobą nie dogadał.
Może rywal nie jest aż tak straszny, ale to jednak nie Andora, Malta czy Litwa. A przecież z dwoma ostatnimi i tak się namęczyliśmy co nie miara. I przecież z udziałem naszego kapitana. Kapitana, który zbyt często opuszcza pokład.
Przejdź na Polsatsport.pl