Nina Patalon przed finałem Ligi Mistrzyń. "Ciągle głodna Ewa Pajor bardzo czeka na trofeum"

Tomasz LachPiłka nożna

W sobotę w Lizbonie rozegrany zostanie finał Ligi Mistrzyń, w którym Arsenal zmierzy się z Barceloną. Będzie to już piąty finał Champions League w karierze Ewy Pajor. Poprzednie, jeszcze w barwach Wolfsburga, nasza zawodniczka przegrała. "Wiem, że Ewa na to trofeum bardzo czeka, ale Barcelonę czeka trudny, wyrównany mecz" - mówi selekcjonerka reprezentacji Polski Nina Patalon, która w Lizbonie będzie oglądać swoją podopieczną.

Nina Patalon przed finałem Ligi Mistrzyń. "Ciągle głodna Ewa Pajor bardzo czeka na trofeum"
fot: Cyfrasport
Nina Patalon (po lewej) oraz Ewa Pajor (po prawej).

Tomasz Lach: Czy dla Ciebie Barcelona, obrońca tytułu, jest murowanym faworytem tego finału?

 

Nina Patalon: Na papierze na pewno tak to wygląda, ale nie skreślałabym Arsenalu, który przecież pokonał Lyon - drużynę absolutnie topową. Sam fakt wygranej 4:1 na wyjeździe z taką potęgą to nie przypadek, a raczej prawdziwa sensacja. Arsenal przyzwyczaił nas do tego, że potrafi przeplatać genialne mecze tymi słabszymi, więc trudno przewidzieć, w jakiej dyspozycji podejdzie do spotkania z naprawdę wielką Barceloną. Oglądałam ostatnie mecze ligowe "Barcy" i muszę przyznać, że zespół prezentuje bardzo wysoką formę. Dotyczy to nie tylko zawodniczek z podstawowego składu, ale również rezerwowych. Zakładam jednak, że to może być bardzo wyrównane starcie. I to z wielu powodów - jednym z nich jest obecność Mariony Caldentey, która doskonale zna piłkarki Barcelony. Wie, jak grać przeciwko takim zawodniczkom jak Aitana Bonmati czy Alexia Putellas. Mariona przez lata występowała w "Barcy", więc zna ten zespół od środka - nie tylko od strony boiskowej, ale także jeśli chodzi o mentalność poszczególnych piłkarek, ich reakcje pod presją, słabsze punkty.

 

Myślę, że jej obecność może być dla Arsenalu ogromnym atutem i dodatkową motywacją. Mariona z pewnością będzie chciała poprowadzić swoją drużynę do sukcesu. A trzeba dodać, że w składzie Arsenalu naprawdę nie brakuje wielkich nazwisk. Poza tym to tylko jeden mecz - a takie pojedynki często są wyjątkowo wyrównane. Oczywiście, znając Ewę od wielu lat, sercem kibicuję Barcelonie i mam nadzieję, że to właśnie ona strzeli o tę jedną bramkę więcej.

 

Barcelona jest syta, walczy o trzeci z rzędu tytuł w Lidze Mistrzyń, natomiast Arsenal jawi się jako zespół głodny sukcesów, zespół, który odrobił straty w ćwierćfinale z Realem i półfinale z Lyonem. Czy w związku z tym wicemistrzynie Anglii mogą być bardziej zdeterminowane niż Barcelona?

 

Na pewno znaczenie będzie miało to, że Arsenal przeszedł inną, bardziej wymagającą drogę do finału. Warto podkreślić nie tylko wygrane z Realem i Lyonem, ale też zwycięstwo 5:2 nad Bayernem Monachium, bardzo mocnym rywalem. Sam awans to dla Arsenalu gratyfikacja za sposób, w jaki przeszły tę ścieżkę.

 

Nie szukałabym nasycenia sukcesami po stronie Barcelony. Tam wciąż głodna jest Pajor, ciągle młoda Salma Paralluelo, bardzo młoda Vicky Lopez czy Claudia Pina, która chciałaby odegrać ważniejszą rolę w zespole. A finał Ligi Mistrzyń to idealny moment, by się pokazać. Myślę, że Barcelona będzie maksymalnie skupiona, żeby dołożyć kolejne trofeum do gabloty, niezależnie od przeciwnika. Nie sądzę jednak, by czuły się w pełni pewne - znają siłę Arsenalu. Pamiętają też swój mecz z Manchesterem City (porażka 0:2) - przy wysokim pressingu i szybkim tempie wyglądały wtedy gorzej. Dlatego teraz będą dobrze przygotowane.

 

Czy spodziewasz się wysokiego podejścia Arsenalu pod pole karne Barcelony, gry bardzo fizycznej, intensywnej? Obie drużyny są bardzo dobrze przygotowane pod tym względem.

 

Barcelona jest w kulminacyjnym momencie sezonu i prezentuje bardzo wysoką formę. Na początku rozgrywek City było w stanie dzięki szybkiemu tempu gry zyskać pewną przewagę nad Katalonkami, ale teraz sytuacja wygląda inaczej. Arsenal może mieć więcej minut w nogach, bo w jego składzie nie ma tylu rotacji co w Barcelonie. W hiszpańskiej lidze "Barca" często musi kontrolować przebieg meczu, utrzymywać się przy piłce i zabezpieczać atak, rzadko mogąc liczyć na otwartą grę rywala. Tym razem spodziewam się, że tej przestrzeni na boisku będzie nieco więcej, co może być atutem dla obu stron. Arsenal lubi grać przy większej swobodzie, wychodzić z piłką z głębi pola, natomiast Barcelona - jeśli dostanie więcej miejsca - może pokazać jeszcze pełniejszy potencjał. Nie spodziewam się, by któraś z drużyn zamknęła się w defensywie. Biorąc pod uwagę styl gry Barcelony, sądzę, że Arsenal będzie zmuszony spędzić więcej czasu bez piłki. Mimo wszystko wierzę, że spotkanie będzie wyrównane.

 

Czy słabości Barcelony należy szukać z tyłu? Bramkarka Cata Coll popełniła w całym sezonie sporo rażących błędów, a środkowe obrończynie - Mapi Leon, a szczególnie Irene Paredes - najlepsze lata mają chyba za sobą i czasami odstają w aspekcie szybkości, zwrotności, boiskowej czujności.

 

Na pewno Mapi Leon jest już w wysokiej formie i pozostaje filarem defensywy. Świetnie czyta grę, doskonale się ustawia, i choć zdarza jej się przegrać pojedynek szybkościowy, to dzięki odpowiedniemu ustawieniu skutecznie ogranicza rywalkom przestrzeń. Jeśli mówimy o defensywie i ścisłej ochronie pola karnego, to akurat Barcelona nie słynie z nadmiernego cofania się - to jedna z najbardziej ofensywnie usposobionych drużyn na świecie. Nie doszukiwałabym się jednak większych słabości w ich grze obronnej, bo zanim Arsenal zbliży się do ostatniej tercji, będzie musiał przebić się przez wszystkie formacje "Blaugrany". Mimo że Irene Paredes i Mapi Leon mają już swoje najlepsze lata za sobą, wciąż należą do czołówki światowych defensorek. I jestem pewna, że w tym meczu znów to udowodnią. Stawka jest ogromna, a w takiej chwili trudno będzie przełamać barcelońską linię obrony.

 

Trudno znaleźć zawodniczkę z topu, która miałaby na koncie 4 przegrane finały Ligi Mistrzyń, a to jest historia Ewy Pajor. W jej przypadku obowiązuje chyba hasło "Do pięciu razy sztuka". Czy dla Ciebie zwycięstwo Barcelony i upragniony puchar dla Ewy oznaczałoby szczęśliwą, spełnioną, a co za tym idzie lepszą piłkarkę dla kadry, którą prowadzisz?

 

Ewa zawsze wyznacza sobie cele bardzo racjonalnie. Miałam okazję oglądać jej finał Ligi Mistrzyń w Wolfsburgu w 2023 roku, przegrany 2:3 z Barceloną. Zagrała wtedy świetnie, mimo że wystąpiła na nietypowej dla siebie pozycji skrzydłowej. Na pewno bardzo czeka na moment, w którym będzie mogła w końcu sięgnąć po to upragnione trofeum. Wygrana w Lidze Mistrzyń byłaby dla niej ogromną satysfakcją - zasłużoną i wyczekiwaną.

 

Czy taki sukces miałby bezpośredni wpływ na grę naszej reprezentacji? Myślę, że nie - to dwa zupełnie różne światy: klubowy i międzynarodowy. Oczywiście, wszyscy wolelibyśmy, żeby Ewa przyjechała na zgrupowanie w dobrym nastroju, a nie z poczuciem niedosytu. Potencjalne zwycięstwo mogłoby jej też pomóc pod względem mentalnym i w regeneracji po ciężkim sezonie. Jestem jednak o nią spokojna. Ewa to stuprocentowa profesjonalistka. Do każdego wyzwania podchodzi z pełnym zaangażowaniem i przygotowuje się najlepiej, jak to możliwe. Podchodzimy do tego realistycznie, ale oczywiście trzymamy mocno kciuki, serca i wszystko, co się da - przede wszystkim za to, by Ewa przyjechała na kadrę zdrowa i szczęśliwa.

Gdzie obejrzeć finał Arsenal - Barcelona? O której godzinie?

Transmisja finału Ligi Mistrzyń Arsenal - FC Barcelona w sobotę 24 maja od godz. 17:50 w Polsacie Sport 2 oraz Polsacie Box Go. O 17.00 zapraszamy na przedmeczowe studio w Polsacie Sport Premium 1.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie

 

 
 
 

 

 
 
 

 

 
 
 

 

 
 
 

 

 
 
 

 

 
 
 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
OSZAR »