Okiem Diabła. Co zapamiętam z finałowego turnieju Ligi Mistrzów w Łodzi?

Jakub BednarukSiatkówka

W kolejny felietonie w ramach cyklu "Okiem Diabła", ekspert Polsatu Sport Jakub Bednaruk skupia się na turnieju Final Four Ligi Mistrzów siatkarzy, który został rozegrany w miniony weekend w Łodzi i padł łupem włoskiej Sir Sicoma Monini Perugia.

Okiem Diabła. Co zapamiętam z finałowego turnieju Ligi Mistrzów w Łodzi?
fot. PAP
Za nami emocjonujący turniej Final Four Ligi Mistrzów siatkarzy w Łodzi

Półfinały

Mam mały problem z poziomem sportowym meczów półfinałowych, bo oczekiwałem fajerwerków, ale nie mogłem mieć do tego podstaw. Przyjechał bardzo słaby Halkbank, który z taką formą i jakością miałby duże problemy zakwalifikować się do play-off w PlusLidze. Przyjechała Perugia złamana przez Lube w półfinale i cierpiąca w meczach o brąz. JSW grające swoją najsłabszą siatkówkę w sezonie i poturbowane kontuzjami Zawiercie. Po meczach półfinałowych odnosiłem wrażenie, że z finałową formą Lublin czy Trento mogliby ten turniej zdominować, ale oczywiście to nie jest problem uczestników, bo tytuły się wyszarpuje, a ja jedynie jako kibic siatkówki oglądający turniej z boku mogłem po półfinałach ponarzekać.

 

Nie będę się już nad Halkbankiem znęcał, bo może poziom emocji na boisku był wysoki, ale to nie były emocje pozytywne. Masę zniechęcenia, frustracji i pretensji spowodowały, że ciężko się ten zespół oglądało.

 

Za to poziom emocji tie-breaka Zawiercia z Jastrzębiem zrównoważył kiepski mecz Perugii z Ankarą i w sumie niespecjalnie gorące pierwsze cztery sety drugiego półfinału, w którym dominacja najpierw JSW, a później Aluronu była bardzo wyraźna. Takie piąte sety pamięta się latami, o takich końcówkach będzie się jeszcze długo dyskutowało. Przecież po dwóch setach nic złego Jastrzębiu nie powinno się stać, nikt nie mógł się spodziewać, że tak szybko się ten mecz odwróci.

 

ZOBACZ TAKŻE: Wrona wzruszony przed meczem pożegnalnym. Wśród gwiazd zjawi się nawet on!

 

Ja zapamiętam kilka kluczowych momentów tego meczu.

 

- Początek trzeciego seta, kiedy Jastrzębie rozłożyło czerwony dywan Zawierciu i zaprosiło przeciwnika do tańca, na co tylko Zawiercie czekało i to zaproszenie szybko wykorzystało.

 

- Środek seta czwartego. Atak w aut na pojedynczym bloku, pierwsze ustawienie JSW, z którego drużyna nie może uciec i moment, kiedy Zawiercie kolejny raz wykorzystuje nadarzającą się okazję. W tym sezonie już wielokrotnie doświadczyliśmy, że im dwa razy powtarzać nie trzeba. Jak się okazja pojawia, to ją biorą.

 

- Tie-break. Niewykorzystana przechodząca Vicentina na 11-9, świetny serwis Łaby przy remisie, zderzenie w obronie przy łatwej piłce Vicentina z Kaczmarkiem, błąd wystawy przy kolejnej meczowej JSW i atak Fornala w siatkę. Wystawę Popiwczaka na drugą stronę przy meczowej dla Aluronu. Zastanawiałem się później, ilu rozgrywających atakowałoby taką piłkę, którą dostał Tavares. To nie była jednoznaczna i prosta decyzja. Myślę, że wielu taką piłkę by odgrywało, ale Tavares się nie bał.

Mecze o medale

- Mecz o brąz kolejny raz pokazał, że Halkbankowi wystarczy kiwnąć piłkę, a sami będą się głowami zderzać. Doceniam sposób, w jaki JSW do tego meczu podeszło. W sumie sezon przegrany, ale było widać skupienie i radość z wygrywanych punktów, mimo że Ben Toniutti biegał już tylko na jednej nodze, bo druga wyraźnie mocno bolała. Medal jest, ale ten "Last Dance" drużyny Jastrzębia w ostatnim miesiącu wyglądał, jakby w tym tańcu nie słyszeli muzyki i mylili kroki, depcząc się nawzajem.

 

- Za to finał to był poziom, na który czekałem. Masę długich akcji dzięki świetnej grze w obronie, asekuracji i bardzo dobrej organizacji obu drużyn. Cios-obrona, cios-obrona, nabicie na blok, asekuracja, ponowienie akcji. I tak praktycznie przez cały mecz. Siedzieliśmy z Andrzejem Wroną i Piotrkiem Gruszką z uśmiechami na ustach oglądając te piękne wymiany, bo to, co się na boisku działo to było właśnie to, na co czekaliśmy.

Bohaterowie

Charakter Zawiercia.

 

Tydzień temu porównałem Warszawę do Sylwestra Stallone w Rockym, ale to Zawiercie chyba bardziej na to miano zasłużyło. Liczone wielokrotnie, z poobijaną wątrobą i nerkami, z połamanym nosem, z rozciętym łukiem brwiowym wciąż wstawało. Rywal już się cieszył, już pozdrawiał kibiców, ale w momencie, kiedy Aluron się podnosił - stał zaskoczony "No jak?! Już nie powinniście wstać! Już powinniście mieć dosyć!".

 

Patryk Łaba

 

Nie będę się już powtarzał, ale jak nie lubić takich historii? Druga liga, pierwsza liga, Jasło, Sanok, Siedlce, AGH Kraków, a teraz Final Four LM!

 

Tomasz Fornal

 

Nie wygrał upragnionej Ligi Mistrzów (jeszcze), ale ciężko sobie wyobrazić jak można było zagrać lepiej podczas turnieju. Może jakby koledzy pomogli..., bo na sam koniec jako zespół straszyli tylko wzrokiem i nazwiskami na plecach, ale nie straszyli już jakością siatkarską.

 

Mateusz Bieniek

 

Tu się sklei, tam się da jakiś stabilizator, dorzuci się jakieś przeciwbólowe i jazda! Kolejny raz dostaje ważne piłki w ważnych momentach.

 

Simone Giannelli

 

Często się zastanawiam, czy mając do wyboru Giannellego i Sbertoliego, nie postawiłbym na tego drugiego. Za dużo u Simone niedokładności, za dużo czasem przerostu formy nad treścią. Niestety dla Zawiercia nie w Łodzi. Tam był dokładny, mądry i równy. Kolejny raz przeciwko polskiej drużynie pokazał swoją najlepszą wersję. Współpraca z Ben Tarą to obecnie najlepsze prawe skrzydło świata. Bardzo szybkie, dokładne, wykorzystujące ogromny potencjał atakującego. Środkowy przeciwników nie ma prawa do tego zdążyć, a obrońca po prostej może się tylko modlić, bo na nic innego nie ma czasu.

 

Yuki Ishikawa

 

Męczył się w tym sezonie. Nie takiego zawodnika sobie prezes Perugii wyobrażał, ale w obu meczach F4 był najrówniejszym obok Giannellego zawodnikiem.

 

Oleh Płotnicki

 

Wkurzało mnie, w jaki sposób rozwiązywał problemy drużyny i w jaki sposób kończył piłki wysokie. Klasa światowa.

 

Aaron Russell

 

Nie było to dobra końcówka sezonu Amerykanina, ale mecz finałowy był jego najlepszym. Kwolek cierpiał, Butryn zaczął źle, więc Aaron wziął na siebie cały ciężar ataku ze skrzydła. To jest świetny zawodnik, ale brakuje mu kończenia sezonu z przytupem, a ten przytup w finale był i to głośny.

 

Bartosz Kwolek

 

Musi zostać wyróżniony za mecz półfinałowy, bo chwalimy zasłużenie Łabę i Butryna za wejście z ławki, ale sygnał do ataku od seta trzeciego dał właśnie on, a końcówka tie-breaka to był cały "Kwolo". Bezczelny, wyrachowany i przede wszystkim skuteczny. Niestety, już na niedzielę paliwa mu zabrakło.

 

Słodkości

Szybki challenge boisko-aut. Dzięki temu systemowi mecz staje się płynniejszy.

 

Atmosfera meczu finałowego. Pełna hala, powrót z 0-2 Zawiercia (znowu!).

 

Pomeczowy wywiad Kuby Popiwczaka

 

"Cierpiałem, że nie mogę zagrać w ostatnim meczu. Cierpiałem, że moim ostatnim kontaktem z piłką w Jastrzębiu była wystawa przy piłce meczowej z Zawierciem, ale musiałem schować swoje ego i wesprzeć drużynę z kwadratu rezerwowych".

 

Takich gości lubię. Widziałem jak wchodził do dużej siatkówki. Widziałem pokornego chłopaka, któremu nigdy palma nie odbiła, mimo wielkich sukcesów i wciąż takiego człowieka widzę - dobrego gościa, który zawsze oddaje całego siebie klubowi, drużynie, trenerowi i kibicom.

 

Pomeczowy wywiad Michała Winiarskiego

 

4 finały, 3 porażki. Nie jeden mógłby powiedzieć „Jesteś jak Adaś Miauczyński - wiecznie drugi”, ale "Winiar" bardzo mocno podkreślił "Zawsze jesteśmy w finale, ale dumny jestem z drogi, jaką z tą drużyną przeszedłem. Po prostu jestem dumny z moich zawodników".

 

Sukcesy i medale są w sporcie bardzo ważne, ale równie ważna jest droga, która cię na ten szczyt prowadzi i relacje z ludźmi, jakie w tej drodze budujesz.

 

Drużyna turnieju

 

Bardzo często zdarza się podczas takich wyborów, że łapię się za głowę i pytam "Kto wybrał te drużyny i jaką metodą?!", ale nie teraz. Często organizatorzy chcą wszystkich uszczęśliwić i każdej drużynie coś dać, ale to nie uszczęśliwia, a wręcz staje się dla zawodnika krępujące, kiedy wie, że na nagrodę nie zasługuje. Poza Ishikawą nie zmieniłbym nic, bo dla mnie Japończyk był najlepszym przyjmującym turnieju, ale rozumiem, że ktoś mógł mieć inne zdanie i da się to bez problemu wytłumaczyć.

Goryczki

Trzydniowy turniej

 

Nie czuję tego, a się staram. Dla mnie podczas takich turniejów musisz zrobić wszystko, aby warunki dla każdej drużyny były mniej więcej jednakowe. Nie wysyłasz dwóch drużyn do pięciogwiazdkowego hotelu, a dwóch do motelu za miastem przy autostradzie. Nie dajesz na obiad jednym steaka, a innym mortadeli. Decyzja CEV o organizacji trzydniowego turnieju niestety daje jednym zbyt dużą przewagę nad innymi. Moim zdaniem to się nie przyjmie, ale zobaczymy.

 

Płynność sędziowania

 

Nie mam zastrzeżeń do meczu finałowego. Sędziowanie było stanowcze, pewne i sprawne, ale pozostałe pojedynki pozostawiły niesmak. Nie mam pojęcia, po co dodatkowi sędziowie, skoro to tylko wydłuża cały system weryfikacji. Nie mam pojęcia, dlaczego skoro możemy sprawdzać wiele sytuacji, to nie możemy sprawdzić kontaktu piłki w obronie. Nie mam pojęcia, dlaczego w najważniejszym turnieju klubowym wybrano sędziów niepanujących nad meczami. Tak to nie powinno wyglądać, bo ja czasem głupiałem zaskoczony, dlaczego akcje są przerywane i co sędziowie sprawdzają, a co dopiero kibice na hali i przed telewizorami.

 

Najważniejsze, że bawiłem się na turnieju w Łodzi świetnie.

 

Niedługo czekają nas zmiany w systemie rozgrywek LM. Pewnie za dwa lata pójdziemy drogą piłki nożnej odchodząc od małych grup z systemem mecz-  rewanż, na rzecz pojedynczych meczów, ale z większą liczbą przeciwników. Sam turniej Final Four bym zdecydowanie zostawił. Co więcej, zastanowiłbym się nad takim finałem w Pucharze CEV. Dochodzą do nas informacje o "dzikich kartach", co ma zwiększyć budżet federacji, który zazwyczaj był na debecie w rocznych zestawieniach, co również uważam za niegłupi pomysł, bo federacja musi szukać pieniędzy. Jeżeli klub miałby wykupić dziką kartę za możliwość uczestnictwa w LM, a te pieniądze miałyby pójść na zwrot kosztów i nagrody dla klubów to jestem na tak. Ogólnie rzecz biorąc słyszeliśmy sporo pomysłów na rozwój klubowej siatkówki w Europie, więc znowu pozostaje poczekać na rezultaty.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie

 

 
 
 

 

 
 
 

 

 
 
 

 

 
 
 

 

 
 
 

 

 
 
 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
OSZAR »